Jeżeli nasz akumulator samochodowy rozładował się i nie możemy zapalić silnika, to z pewnością jesteśmy w sytuacji niegodnej pozazdroszczenia. Musimy bowiem skorzystać z komunikacji miejskiej lub iść do pracy na piechotę, a zazwyczaj gdy akumulatory odmawiają posłuszeństwa mamy mroźne zimowe poranki i wtedy nikomu nie chce się marznąć na przystankach, albo iść gdziekolwiek na własnych nogach. Dlatego akumulator chcemy wtedy jak najszybciej naładować, by móc odpalić silnik auta i udać się nim do miejsca zatrudnienia. Jednak jeżeli zrobimy to zbyt szybko i gwałtownie, możemy bardzo mocno zaszkodzić akumulatorowi. Dziś sprawdzimy więc jakim prądem ładować akumulator, by został on naładowany do pełna i by go nie uszkodzić. Zapraszamy do lektury.
Tak więc każdy akumulator powinien być ładowany de facto innym prądem. Jaki prąd to powinien być, zależy od pojemności samego akumulatora. Jeżeli pojemność wynosi na przykład 50 amperogodzin, to powinien to być prąd nie większy niż 5 amperów. Zależność jest prosta – prąd powinien być jedną dziesiątą pojemności. Dlatego jeżeli akumulator ma 75 amperogodzin, to bezpiecznym prądem będzie 7,5 ampera, jeżeli 100 amperogodzin, to możemy zaryzykować ustawienie prądu 10 amperów. Oczywiście nie jest to obowiązek i możemy ładować baterię prądem o niższym amperażu, jednak wtedy ładowanie będzie trwało dłużej, jednak również zakończy się powodzeniem, a akumulatorowi nie stanie się krzywda. Jednak nigdy nie powinniśmy tych wartości przekraczać, ponieważ wtedy w akumulatorze dochodzi do bardzo gwałtownych reakcji chemicznych, które mogą go uszkodzić. W skrajnych przypadkach dochodzi nawet do eksplozji baterii.
Jeżeli auto stoi na parkingu i odmówiło jazdy z powodu braku prądu w akumulatorze, możemy „pożyczyć” nieco energii z auta sąsiada za pomocą kabli rozruchowych, by odpalić naszą maszynę. Jednak jeżeli nie musimy, to nie powinniśmy tego robić. Dlaczego? Otóż wiedząc już jakim prądem ładować akumulator by nie stała mu się krzywda, powinniśmy też wiedzieć, że odpalając auto „na kable” doprowadzamy go bardzo intensywnego i wręcz lawinowego procesu ładowania akumulatora. Gdy silnik już podejmie pracę i alternator rozpocznie generowanie prądu, to do całkowicie rozładowanej baterii może trafić prąd o natężeniu nawet kilkudziesięciu amperów. Jak wspominaliśmy – w skrajnych przypadkach bateria może nawet eksplodować. Dlatego nie powinniśmy odpalać auta na kable, jeżeli naprawdę nie jest to dla nas sytuacja podbramkowa. Nawet jeżeli nic się nie stanie na pierwszy rzut oka, to akumulator na pewno po każdej takiej historii nie będzie już w stanie zregenerować się do pierwotnego poziomu i straci nieco na pojemności.
Jak więc ładować akumulator, który odmówił posłuszeństwa w aucie? Najlepiej po prostu wyjąć baterię z samochodu, zanieść do mieszkania lub garażu i tam podłączyć pod prostownik akumulatorowy. Na nim ustawić prąd nieprzekraczający 1/10 pojemności akumulatora i czekać, aż bateria będzie w pełni naładowana. Zajmie to oczywiście cały dzień, a czasami nawet dłużej, jednak tylko wtedy mamy gwarancję, że niczego nie uszkodzimy.